Pewnej marcowej niedzieli w
ładną słoneczną pogodę, zastanawiałam się co by tu robić. A może by tak
przejechać się na wycieczkę w góry. Wypadło na małą wioskę Paleos
Panteleimonas.
Pomimo, że mieszkam tu kilka
ładnych lat nie miałam jeszcze okazji zobaczyć wielu pięknych miejsc w okolicy.
Wioska wywarła na mnie niesamowite wrażenie, stanęłam jak marmurowy posąg, i
nie wierzyłam własnym oczom, że kilkadziesiąt kilometrów od mojego miejsca zamieszkania
znajduje się tak malowniczy skansen. Powstała około XIV wieku, założona przez
górali, którzy zajmowali się w pobliskich okolicach wypasem owiec i kóz.
Wieś położona jest na
wysokości 500 m n.p.m. i można dostać się do niej wyłącznie mocno wijącą, krętą
drogą, z której roztaczają się przepiękne widoki na Zatokę Termajską i zamek
krzyżowców w Platamonas. Wzdłuż drogi rosną dzikie jadalne kasztanowce, platany
i zarośla wiecznie zielonej makii, a gdzieniegdzie widać kwitnące fiołki
alpejskie. Przez wiele lat zapomniana, w 1970 roku zaczęła odradzać się
ponownie, dawniej żyło tu 3000 mieszkańców, a dziś z dnia na dzień, coraz
bardziej się powiększa. Wielu bogatych ludzi, doceniając walory tego miejsca,
wykupuje tu place, działki, stare domy i odbudowuje je, zachowując przy tym
dawny charakter i styl wioski.
Powstają tu nowe domy, pensjonaty, schroniska, odwiedzane przez ludzi szukających ciszy i spokoju oraz ucieczki przed wielkimi tłocznymi aglomeracjami.
Powstają tu nowe domy, pensjonaty, schroniska, odwiedzane przez ludzi szukających ciszy i spokoju oraz ucieczki przed wielkimi tłocznymi aglomeracjami.
Paleos Panteleimonas słynie z
aperitifu tsipouro - miejscowego bimbru, który wytwarzany jest z owoców drzewa truskawkowego - kumara.
Receptura wytwarzania przetrwała w niezmienionym stanie do dania
dzisiejszego, przekazywana z ust do ust przez potomków wioski. W sercu
miasteczka stoi mała kamienna cerkiew pod wezwaniem Św. Panteleimona, patrona i
opiekuna chorych i cierpiących. Otoczona jest placem z licznymi tawernami,
skrytymi pod konarami i listowiem wielkich platanów dających schronienie przed
ostrymi promieniami słonecznymi. Na placu rosną też dwa przepiękne wysokie wiązy ( φτελιά - καραγάτσι ), otoczone murkiem, na którym siadają turyści i wierni, podziwiając uroki tego miejsca.
Wioska jest tak urokliwa, że mieszkańcy pobliskich miejscowości chętnie wybierają Kościół Świętego Panteleimona do organizowania chrztów i ślubów. Będąc w wiosce w sobotę lub w niedzielę często można natrafić na taki widok.
Usiedliśmy w jednej z tawern, zamówiliśmy jagnięcinę z rusztu, horiatiki (grecką sałatkę), tzatzyki i oczywiście młode wino, przyniesione nam przez kelnera w karafce ( pomimo tłumów w tawernie, kelner, dość szybko się uwinął). Najedliśmy się do syta i nie tylko my trzeba przyznać, że również bezpańskie pieski, które łakomym wzrokiem dopominały się o swój kąsek. Nasz posiłek swobodnie można porównać do ambrozji i nektaru w ustach bogów.
Drzewo truskawkowe - kumara |
Wioska jest tak urokliwa, że mieszkańcy pobliskich miejscowości chętnie wybierają Kościół Świętego Panteleimona do organizowania chrztów i ślubów. Będąc w wiosce w sobotę lub w niedzielę często można natrafić na taki widok.
Usiedliśmy w jednej z tawern, zamówiliśmy jagnięcinę z rusztu, horiatiki (grecką sałatkę), tzatzyki i oczywiście młode wino, przyniesione nam przez kelnera w karafce ( pomimo tłumów w tawernie, kelner, dość szybko się uwinął). Najedliśmy się do syta i nie tylko my trzeba przyznać, że również bezpańskie pieski, które łakomym wzrokiem dopominały się o swój kąsek. Nasz posiłek swobodnie można porównać do ambrozji i nektaru w ustach bogów.
W pobliżu cerkwi
i tawern znajdują się małe sklepiki z pamiątkami, w których można znaleźć wiele
pięknych upominków rzeźbionych w drzewie oliwnym, a także tryskające źródełko z
krystalicznie czystą i orzeźwiającą zimną wodą.
Z samej wioski
roztacza się malowniczy widok na masyw Olimpu oraz plaże i wody Zatoki
Termajskiej. Paleos Panteleimonas zachwyca pięknymi widokami, niecodzienną
kamienistą zabudową, brukowanymi ulicami, spokojem popołudniowej siesty,
zapachem ziół tymianku i oregano, koncertem cykad i kozich dzwonków
dobiegających tu z pobliskich wzgórz. Wśród okolicznych miasteczek zachowało
najwięcej charakteru prawdziwie tradycyjnej, greckiej atmosfery.
Poza sezonem życie toczy się tu dalej swym leniwym, cichym, południowym rytmem. Właśnie w takich wioskach można poznać klimat prawdziwej Grecji, z dźwiękami buzuki, zapachem ziół i oliwek, smakiem miodu z jogurtem oraz przy szklaneczce recyny młodego żywicznego wina, słuchając przy tym opowieści starych mieszkańców o minionych czasach.
Poza sezonem życie toczy się tu dalej swym leniwym, cichym, południowym rytmem. Właśnie w takich wioskach można poznać klimat prawdziwej Grecji, z dźwiękami buzuki, zapachem ziół i oliwek, smakiem miodu z jogurtem oraz przy szklaneczce recyny młodego żywicznego wina, słuchając przy tym opowieści starych mieszkańców o minionych czasach.
Obecnie wioska jest pod opieką
Unii Europejskiej.
Temu, kto wybiera się do
Grecji polecam odwiedzenie takich małych, cichych, prawdziwie greckich miejsc,
bo ten, kto był w Grecji i ich nie widział, nie może powiedzieć, że poznał
kulturę, czy urok tego kraju. Dopiero w takich miejscach można przekonać się,
czym naprawdę jest Grecja - piękny kraj na Południowym Półwyspie Bałkańskim.
Słońce zniżało się coraz
bardziej, czas było wracać do domu, a nam było żal
wyjeżdżać. Pocieszaliśmy się jednak nadzieją, że miejsce to jest oddalone od nas tylko kilkadziesiąt kilometrów i na pewno nie raz tu jeszcze wrócimy.
Tekst i zdjęcia Marzenna Wałachowska
wyjeżdżać. Pocieszaliśmy się jednak nadzieją, że miejsce to jest oddalone od nas tylko kilkadziesiąt kilometrów i na pewno nie raz tu jeszcze wrócimy.
Tekst i zdjęcia Marzenna Wałachowska
„FTERI”
– sielankowa Arkadia, oregano i tymiankiem pachnąca.
Swoją nazwę wioska przyjęła od greckiego słowa „paproć”- rośliny,
która porasta okoliczne wzgórza i lasy.
Miejscowość Fteri położona jest w górach Olimpu, ok. 40 km. od miejscowości Katerini w północnej części Grecji. Urzeka pięknem widoków, bliskością gór, niemalże na wyciągnięcie ręki
i błogim spokojem, poza sezonem letnim. Wówczas zjeżdżają się tam szczęśliwi
posiadacze domków letniskowych wraz z rodzinami, niektórzy przyjeżdżają tu
również w czasie różnego rodzaju świąt.
Poza sezonem , co ciekawe, Fteri posiada tylko jednego stałego mieszkańca,
którego miałam okazję poznać. Jego
rodzina (żona i dwójka dzieci) mieszkają w innej miejscowości, gdzie znajduje
się szkoła, do której uczęszczają, w wolnych chwilach przyjeżdżają do Fteri i
pomagają tacie. Jest on właścicielem jedynej we wsi tawerny i kafejki zarazem, gdzie serwuje m.in. tsipuro. Dojeżdżając do tawerny zauważyliśmy w
zagrodzie jelenia, którego nasz sympatyczny gospodarz hoduje dla hobby. Bieżącej zimy człowiek ów, po obfitych
opadach śniegu był odcięty od świata prawie miesiąc czasu ale opowiada o tym z
uśmiechem na twarzy, widocznie ceni sobie święty spokój i urok białego puchu ;)
Mnie dane było przyjechać do Fteri na początku maja, kiedy wszystko wokół
było pełne bujnej zieleni. Domek, w
którym zatrzymaliśmy się znajduje się na imponującej wysokości, skąd
podziwialiśmy niezapomniane krajobrazy, urokliwe domki, niektóre przypominające sielankową Arkadię i zachwycaliśmy się pięknem owego miejsca. Zważywszy
na fakt wysokiego położenia i okresu , w
którym wybraliśmy się do Fteri, odczuwało się powiew chłodnego powietrza,
szczególnie nocami. Jednak, okazaliśmy się szczęśliwcami, ponieważ w „naszym”
domku znajdował się kominek, przy którym ogrzewaliśmy się i grillowaliśmy
smakowite kąski. Owo chłodnawe górskie powietrze zapewne w okresie letnim jest
zbawiennym ukojeniem od upałów aglomeracji miejskich.
W niedalekim pobliżu owej miejscowości znajdują się urokliwe lasy z
rześkimi potokami górskimi. Ponadto w samej miejscowości znajdują się też
źródełka świeżej wody górskiej, my również postanowiliśmy skorzystać z owego
dobrodziejstwa i napełniliśmy nasze butle owym niemalże boskim napojem.
Jest to również kraina oregano i tymiankiem pachnąca, gdziekolwiek się
udajemy czuć zapach owych ziół, które są też obficie stosowane przy
przyrządzaniu różnego rodzaju potraw.
Niezapomnianym momentem mojego pobytu we Fteri był rozpościerający się
na niebie ogromny księżyc , który niczym latarnia wznosił się nad górami. Owej
nocy ów księżyc był największy od ponad
100 lat i jak podają źródła astronomiczne „ był to efekt zbiegnięcia się dwóch
zjawisk- pełni i maksymalnego zbliżenia się
Księżyca do globu”, a my
mieliśmy okazję obserwować ten fenomen w takich niezapomnianych dla oka i duszy
okolicznościach przyrody, co tym bardziej pozwoliło nam delektować się magią
owego miejsca.
Tekst i zdjęcia Joanna Tołysz
ANO SKOTINA - “czyli tam, gdzie jest raj.“
Miejscowość Ano Skotina to kolejna urokliwa wioska w górach Olimpu, położona na wysokości 600 metrów nad poziomem morza. Jest to miejsce z rajskimi niemal widokami. Do Ano Skotina zawitaliśmy na początku lata przepełnionego bujną zielenią i lazurowym niebem. Zatrzymaliśmy się w jednym z tamtejszych pensjonatów, gdzie z werandy moich marzeń rozpościerał się zarówno widok na góry, jak również na morze.
Ano Skotina w XIX w. była “kwitnącą” osadą z liczba około 400 domów. W trudnych czasach partyzantki wieś opustoszała, wielu mieszkańców przeniosło się wówczas do pobliskich miejscowości tj. Litoxoro, Leptokaria, Larissa, Katerini. Po zakończeniu wojny partyzanckiej do wsi wróciło 25 rodzin, jednak po latach dewastacji, ciężko było żyć w takich warunkach, zatem wielu mieszkańców po raz drugi opuściło wieś. Obecnie w powszechnym mniemaniu, jedynym stałym mieszkańcem jest pan Συντριβάνης (Sintrivanis), który jest właścicielem pensjonatu z tradycyjnym wystrojem oraz kuchnią.
Miejscowość nastawiona jest raczej na miłośników pięknych widoków i pieszych wycieczek po górskich ścieżkach, jak również wycieczek na rowerach górskich. Dodatkowe atrakcje typu wycieczki konne, wspinaczka, imprezy integracyjne są organizowane przez miejscowe Centrum Sportu i Rekreacji - Nature Club Συντριβάνης.
My zatrzymaliśmy się w drugim znanym w wiosce pensjonacie o nazwie ΠANΘEON (Pantheon). Do tego klimatycznego miejsca przyjeżdżają rodziny z dziećmi, dla których przygotowane są różnego rodzaju atrakcje, o wiele ciekawsze od wirtualnego świata komputerów. Właściciel pensjonatu pan Nikos rozwija w dzieciach i młodzieży zarówno sprawność fizyczna, jak również kształtuje w nich hart ducha poprzez różnego rodzaju zajęcia, czynności. Właściciel sprawia aby goście czuli się jak u siebie w domu, zatem wszyscy wspólnie gotują, zbierając świeże warzywa z ekologicznego ogródka pana Nikosa. Fakt, iż dzieci uwielbiają to miejsce poświadczają słowa pewnej dziewczynki , która po informacji taty, iż udają się do Ano Skotina, stwierdziła : “czyli tam, gdzie jest raj. “
W centrum wioski znajduje się kościół z XIX w. – -Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, wzniesiony ze starych cokołów przez patriarchę zwanego Kαλλίνικος (Kallinikos). W osadzie dostrzec można wystawione w 2003 r. jego popiersie. Na placu obok kościoła znajduje się nietypowe drzewo – platan, z ogromną dziuplą wewnątrz, która może pomieścić nawet do 10-12 osób. Przy owym wzniosłym drzewie znajduje się źródełko wody pitnej.
Miejscowość otoczona jest lasami jodłowymi, co jeszcze bardziej urozmaica piesze wędrówki. Przy sprzyjającej pogodzie można cieszyć się widokiem na zamek Platamonas, a przy bardzo dobrej widoczności dostrzec można również Półwysep Chalcydycki.
Jednym słowem, miłośnikom świeżego górskiego powietrza i rajskich widoków, tamtejsza przyroda ofiaruje wiele atrakcji dla “ciała i ducha”. Udając się do Ano Skotina pozostawiamy zgiełk miasta, aby wsłuchać się w odgłosy natury.
Tekst i zdjęcia Joanna Tołysz
ANO SKOTINA - “czyli tam, gdzie jest raj.“
Miejscowość Ano Skotina to kolejna urokliwa wioska w górach Olimpu, położona na wysokości 600 metrów nad poziomem morza. Jest to miejsce z rajskimi niemal widokami. Do Ano Skotina zawitaliśmy na początku lata przepełnionego bujną zielenią i lazurowym niebem. Zatrzymaliśmy się w jednym z tamtejszych pensjonatów, gdzie z werandy moich marzeń rozpościerał się zarówno widok na góry, jak również na morze.
Ano Skotina w XIX w. była “kwitnącą” osadą z liczba około 400 domów. W trudnych czasach partyzantki wieś opustoszała, wielu mieszkańców przeniosło się wówczas do pobliskich miejscowości tj. Litoxoro, Leptokaria, Larissa, Katerini. Po zakończeniu wojny partyzanckiej do wsi wróciło 25 rodzin, jednak po latach dewastacji, ciężko było żyć w takich warunkach, zatem wielu mieszkańców po raz drugi opuściło wieś. Obecnie w powszechnym mniemaniu, jedynym stałym mieszkańcem jest pan Συντριβάνης (Sintrivanis), który jest właścicielem pensjonatu z tradycyjnym wystrojem oraz kuchnią.
Miejscowość nastawiona jest raczej na miłośników pięknych widoków i pieszych wycieczek po górskich ścieżkach, jak również wycieczek na rowerach górskich. Dodatkowe atrakcje typu wycieczki konne, wspinaczka, imprezy integracyjne są organizowane przez miejscowe Centrum Sportu i Rekreacji - Nature Club Συντριβάνης.
My zatrzymaliśmy się w drugim znanym w wiosce pensjonacie o nazwie ΠANΘEON (Pantheon). Do tego klimatycznego miejsca przyjeżdżają rodziny z dziećmi, dla których przygotowane są różnego rodzaju atrakcje, o wiele ciekawsze od wirtualnego świata komputerów. Właściciel pensjonatu pan Nikos rozwija w dzieciach i młodzieży zarówno sprawność fizyczna, jak również kształtuje w nich hart ducha poprzez różnego rodzaju zajęcia, czynności. Właściciel sprawia aby goście czuli się jak u siebie w domu, zatem wszyscy wspólnie gotują, zbierając świeże warzywa z ekologicznego ogródka pana Nikosa. Fakt, iż dzieci uwielbiają to miejsce poświadczają słowa pewnej dziewczynki , która po informacji taty, iż udają się do Ano Skotina, stwierdziła : “czyli tam, gdzie jest raj. “
W centrum wioski znajduje się kościół z XIX w. – -Kościół Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, wzniesiony ze starych cokołów przez patriarchę zwanego Kαλλίνικος (Kallinikos). W osadzie dostrzec można wystawione w 2003 r. jego popiersie. Na placu obok kościoła znajduje się nietypowe drzewo – platan, z ogromną dziuplą wewnątrz, która może pomieścić nawet do 10-12 osób. Przy owym wzniosłym drzewie znajduje się źródełko wody pitnej.
Miejscowość otoczona jest lasami jodłowymi, co jeszcze bardziej urozmaica piesze wędrówki. Przy sprzyjającej pogodzie można cieszyć się widokiem na zamek Platamonas, a przy bardzo dobrej widoczności dostrzec można również Półwysep Chalcydycki.
Jednym słowem, miłośnikom świeżego górskiego powietrza i rajskich widoków, tamtejsza przyroda ofiaruje wiele atrakcji dla “ciała i ducha”. Udając się do Ano Skotina pozostawiamy zgiełk miasta, aby wsłuchać się w odgłosy natury.
Tekst i zdjęcia Joanna Tołysz
Miałam to szczęście być w wiosce Paleos Pantalejmonas jest rzeczywiście godna polecenia, czuje się tam prawdziwą Grecję jak wyglądała kiedyś. Pozdrawiam Marica
OdpowiedzUsuńW Grecji mieszkam już parę lat, jednak nie dane mi było odwiedzić owego baśniowego wydawałoby się miejsca. Reportaż ów pobudził moje zmysły; w sposób bardzo subiektywny, niemalże namacalny oddaje klimat Paleos Pantalejmonas wraz z zapachem ziół i miejscowych potraw, z widokiem na piękną okolicę , z sielskim, kojącym spokojem... zagłuszanym tylko koncertem cykad... Po takiej podróży "oczyma wyobraźni", pozostaje już tylko prawdziwa wyprawa do tego urokliwego miejsca, tsipourem i ciszą słynącym :)
OdpowiedzUsuńDo Grecji dobrze jechać na wczasy lub wycieczkę ale mieszkać tam nie polecam.Mieszkając tam trzeba się cofnąć pod każdym względem o 50 lat najmniej, żeby się dostosować do ich myślenia itd.
OdpowiedzUsuńA to już rzecz gustu, znam osoby, które wręcz przeciwnie nie wyobrażają sobie innego miejsca gdzie mogłyby mieszkać. Grecja jest tym zakątkiem świata w którym potrafią się odnaleźć i tu czują się naprawdę dobrze. Pozdrawiam
UsuńPopieram powyzsza odpowiedz.Grecja ma w sobie cos przyciagajacego jak magnes, o unikalnym pieknie widokow nie wspominajac.W Grecji mialam okazje przebywac przez dluzszy czas i zawsze powracam do niej z sentymentem. Kazdy jej zakatek ma w sobie cos magicznego, niepowtarzalnego... Osobie wrazliwej na tego typu piekno , ow kraj w calej swojej okazalosci na pewno przypadnie do gustu i na zawsze zakorzeni sie w sercu i pamieci.Pozdrawiam serdecznie poszukiwaczy piekna nawet w drobnych szczegolach :)
OdpowiedzUsuńMiałam okazję (i szczęście!) odwiedzić w ostatnim czasie Grecję po raz pierwszy. Szczerze mówiąc, leciałam tam i mimo wielu pozytywnych opinii przyjaciół, nie wiedziałam czego się spodziewać. To co zastałam na miejscu naprawdę pozytywnie mnie zaskoczyło. Grecja jest nietuzinkowa, nie można porównać jej do żadnego innego kraju. Ma w sobie coś włoskiego (w końcu przecież ciągle jesteśmy w rejonie Morza Śródziemnego), ale jednocześnie jest tak inna, że naprawdę można się w niej zakochać. Zwłaszcza w greckich wyspach, które można przejechać całe w jeden dzień! To niesamowite. A krajobrazy zapierają dech w piersiach. Dobrze, że piszesz o wioskach, bo to właśnie w nich kryje się prawdziwy duch miejsca :) Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńOd kilkunastu lat jeden wieczór poświęcamy aby tam pospacerować i zjeść kolację w miejscowej tawernie.Widoki przed i po zachodzie bajeczne !
OdpowiedzUsuń